W kolejnym cyklu chcielibyśmy Państwu przedstawić sylwetki kilku naszych kierowców. Pierwszym z nich jest Andrii, młody niespełna 30 letni chłopak z małej wioski na wschodzie Ukrainy. Rozmawiać będzie z nim Ania, nasz długoletni opiekun kierowców.

Ania: Andrii jak długo już z nami jesteś?

Andrii: W listopadzie będzie 6 lat.

Ania: Może zanim zdradzisz naszym czytelnikom jak trafiłeś do Driver CE, opowiesz o życiu na Ukrainie…

Andrii: Ukraina, tak to było jeszcze przed wojną… Mieszkałem w małej wiosce na wschodzie Ukrainy, nie będę dokładnie mówił gdzie, bo teraz lepiej takich rzeczy nie zdradzać. Wiesz zwyczajna wioska, prości ludzie, krowy, konie, traktory, pola, zwyczajne życie na wsi. Ojciec zajmował się małą gospodarką, matka domem. Mieliśmy co jeść ale co to było za życie dla młodego człowieka. Skończyłem 21 lat i poznałem dziewczynę, córkę gospodarza z sąsiedniej wsi. To był jak na tamte standardy bogaty człowiek. Miał 20 hektarów, 5 krów i świnie. O dziwo nie mieli obiekcji i po roku znajomości ożeniłem się z Tatianą. Zamieszkaliśmy u teściów, urodziła nam się córka Marina. W 3 pokojowym domu mieszkali teściowie, my z córką i dwóch młodszych braci mojej żony. Ja pracowałem z teściem i szwagrami, żona z matką robiły sery i wysyłały nawet do Kijowa. To było dobre życie ale czy ja tego chciałem dla mojej rodziny? Harówki dzień i noc? Braku własnego kąta? Miałem 23 lata i nie wiedziałem co dalej… Kolega jeszcze z czasów szkolnych podczas jakieś imprezy powiedział, że wyjeżdża do Polski. Miał załatwioną pracę w fabryce we Wrocławiu razem z mieszkaniem przez jakąś agencję.

Ania: I co zrobiłeś? Pojechałeś z nim?

Andrii: Nie tak od razu, najpierw musiałem przekonać do wyjazdu moją żonę. Ustaliliśmy , że wyjadę na rok maksymalnie półtora i wtedy zadecydujemy czy wracam czy ona jedzie do mnie. Dodatkowo jeszcze przekonała nas cała sytuacja z Krymem, wiesz to był 2014 rok i pseudo aneksja. Pożyczyłem pieniądze od teścia. Zadzwoniłem do Antona, zapytałem o warunki, skontaktowałem się z agencją, która go zatrudniała i po 4 tygodniach byłem we Wrocławiu. 

Ania: Jakie były początki w Polsce?

Andrii: Wiesz to były czasy, kiedy jeszcze na ulicach nie słyszało się ukraińskiego. Było ciężko. W fabryce byliśmy kilkunastoosobową grupa Ukraińców, nikt nie mówił po Ukraińsku. Dzięki Bogu nasza team leader mówiła trochę po rosyjsku, wiesz pamiętała ze szkoły i jakoś sobie z nami radziła.

Ania: Co tam robiłeś?

Andrii: Takie proste rzeczy na akord, wiązki do samochodów, jakieś podzespoły. Jak szybko robiłeś, kasa była niezła na standardy Ukrainy. Większość wysyłałem dla Tatiany, zostawiałem na jedzenie. Na dłuższą metę takie życie było tak samo bez sensu jak na Ukrainie i dodatkowo byłem sam. 

Ania: To jak to się stało, że zostałeś kierowcą międzynarodowym?

Andrii: Najpierw opowiem jak wpadłem na ten pomysł. Po roku czasu w fabryce, miałem mini oszczędności, bo dorabiałem na weekendy jako hydraulik, zapomniałem ci wspomnieć, że z wykształcenia jestem hydraulikiem. Co jeszcze? A mówiłem całkiem dobrze po Polsku. Do fabryki przyjeżdżali polscy kierowcy na załadunki, po części co je produkowaliśmy. Było tam takich dwóch Wiesiek i Mirek. Raz usłyszałem ich rozmowę o zarobkach i jakby piorun mnie strzelił. Mogę zarabiać kilkukrotnie więcej jako kierowca międzynarodowy, jedyna przeszkoda to prawo jazdy c+e.

Ania: Szybko je zrobiłeś?

Andrii: Zdałem za pierwszym razem. Stwierdziłem, że skoro to mi się udało to moja pierwsza praca też będzie sukcesem.

Ania: I co tak było?

Andri: Nie mogłem bardziej się mylić. Pierwszą pracę jako kierowca ciężko było mi znaleźć przez brak doświadczenia. W końcu w Internecie znalazłem firmę transportową, miała siedzibę na Podlasiu i jeździli w podwójnych. Załatwili mi dokumenty, trochę długo to trwało, bo 6 tygodni i dodatkowo musiałem płacić za miejsce do spania. Przez 3 miesiące jeździłem na starym Dafie z takim Jarkiem, dobry chłop ale wiesz typ starego drivera, który średnio się mną przejmował. Bardziej byłem jego asystentem do naciągania pasów niż kierowcą. Wszystkiego nauczyłem się praktycznie sam.

Ania: A warunki pracy, wypłata?

Andrii: Jak wracaliśmy z trasy to Jarek wiadomo wracał do domu, ja spałem w takich domkach holenderskich. Dobrze, że to było latem, bo nie wyobrażam sobie spać tam zimą. Wypłata jak na tamte czasy wydawała mi się całkiem dobra ale wtedy nie wiedziałem, że to były grosze jak na kierowcę. Zatrudniony byłem na jakąś 1/8 etatu a reszta do ręki i do tego dziwne noty za paliwo, jakieś spóźnienia, których nie było, nawet za sprzątanie tych domków. Raz pojechałem sam i samochód się rozkraczył na rozładunku to dostałem info od szefa, że mam zrobić tak, żebym dojechał i jego to g… obchodzi. Wytrzymałem 3 miesiące i odszedłem.

Ania: Jak dalej szukałeś pracy?

Andrii: Najłatwiej na FB, tam jest dużo różnych grup branżowych. Skontaktowałem się z jedną firmą, niby duża, dobry tabor a na pytanie o zarobki i warunki pracy znowu usłyszałem umowa na pewną sumę, reszta pod stołem, noty, paliwo. Historia miała się powtórzyć… Miałem już zamykać kompa kiedy stwierdziłem, dlaczego ja mam szukać pracy? Niech praca poszuka mnie.

Ania: I znalazła?

Andrii: I to bardzo szybko! Dałem ogłoszenia na FB, że szukam pracy i podałem swoje warunki. Oczywiście wylał się hejt, że mi się w głowie poprzewracało i czego ja oczekuję… Tylko jeden komentarz był pozytywny. „Lucyna Driver CE proszę o kontakt” i podała numer. Zadzwoniłem.

Ania: Skoro dochodzimy do tego momentu, opowiedz jak to było u nas w Driver CE.

Andrii: To było trochę zderzenie z rzeczywistością, ponieważ Lucyna uświadomiła mi jak byłem wykorzystywany. Dokumenty załatwili mi w 2 tygodnie. Przez czas oczekiwania mieszkałem w ich hotelu za darmo i przechodziłem szereg szkoleń, które miały mnie przygotować do przyszłej pracy. Po zakończeniu szkoleń i otrzymaniu dokumentów został mi przydzielony koordynator. Pani Marlena zapytała jakie mam priorytety, powiedziałem, że chcę pracować w Polsce, wypłata na konto minimum 2300 euro i chce sprowadzić rodzinę. Marlena w ciągu 2 dni przedstawiła mi ofertę i z miejsca podpisaliśmy umowę o pracę. W ciągu kolejnych 2 miesięcy udało się sprowadzić moją rodzinę. Marlena pomogła nam znaleźć mieszkanie i przedszkole dla córki.

Ania: Co możesz powiedzieć o Driver CE?

Andrii: Uczciwa firma, która nie patrzy na kierowcę przedmiotowo. Pracują w niej właściwi ludzie na właściwym miejscu, na których mogę liczyć w każdej sytuacji. Gdybym miał cofnąć czas, nigdy bym nie szukał pracy na własną rękę, wolałbym zaufać specjaliście jakim jest Driver CE.